Idea Dobra

W filozofii funkcjonuje wiele rozważań i prób zdefiniowania pojęcia ideału Dobra. Początkowo, w starożytnej Grecji Dobro utożsamiane było na ogół z obiektywnym Bytem, co jest wyraźne u Platona i Arystotelesa.  Dobro było kluczową wartością dla Sokratesa pojmowane, jako cnota. Stoicy zaczęli widzieć Dobro w czynie zgodnym z wolą pneumy – Absolutu.

Powstająca później filozofia chrześcijańska wraz z własnym wkładem dokonała modyfikacji poglądów starożytnych, dla św. Augustyna Dobrem jest Istnienie, dobro moralne przynosi zadowolenie, brak Dobra odwrotnie.

Zanim pojawił się relatywizm w filozofii, za sprawą między innymi Kanta ugruntowało się znaczenie Dobra związane wolną wolą. Dobro to wyraz wolnej woli, ale związanej z jakimś systemem wartości narzucającym pewien obowiązek na jednostkę, spełnienie go ma być Dobrem. W relatywizujących tradycję i obyczajowość rękach Nietzschego Dobro pozbawione zostało wymiaru absolutnego, stało się zależne od okoliczności i subiektywnej oceny.

W przypadku relatywizmu można wysunąć wiele zastrzeżeń, na przykład niekonsekwentne stosowanie stawianych tez. O ile łatwo „udaje się” zrelatywizowanie Dobra w sprawach, w których jednostka kieruj się subiektywnym celem niegrożącym podstawie istnienia – życiu, to nie udaje się w przypadku właśnie tych podstaw. Nie relatywna pozostaje potrzeba życia, odżywiania się, rozwoju i wiele innych, które niezbędne są choćby po to, aby udawać relatywistę żyjąc. Obiektywność Dobra, Ideału w ogóle wydaje się relatywna tylko, kiedy nie wymaga zaangażowania, nie jest serio. W przypadku, kiedy chodzi o Dobro jak własne istnienie relatywizm znika, bo zniknąć może także jednostka, która kieruje się relatywizmem. Wtedy podmiot sięga obiektywizmu, podstawy ważnej dla każdego. Bez względu na możliwe zachowanie relatywisty, czy zmienia się jego pogląd, czy uparty do końca zrelatywizuje swoje istnienie. Ostatecznie, aby przy nim pozostać, relatywizm musi stać się prawem obiektywnym, zatem musi zaprzeczyć sobie, stać się nierelatywny.

Współczesne koncepcje filozoficzne starają się zagadnienie Dobra rozwiązać na różne sposoby. Carnap pracując nad tym zagadnieniem próbował rozwiązać je przez uporządkowanie istniejących systemów etycznych chcąc niejako dociec, co leży u podstawy Dobra, czy jest i jakie jest Dobro mogące być wspólne dla wszystkich systemów. Ale w tego typu staraniach filozofia zachodnia spotyka trudności, sporządzając listę spotyka przeszkody w dostrzeżeniu cech wspólnych wszystkich zebranych elementów, stąd ten relatywizm. Ale pomimo różnych systemów etycznych i powierzchownie różnego zrozumienia Dobra, zasadnicze cechy tego, co dobre jak chociażby posiadanie życia wszędzie jest cechą wspólną.

W przytłaczającej większości rozważań na temat Dobra nieodsłonięte pozostaje to, że Dobro przedstawia się człowiekowi na dwa sposoby. Dobro staje się przedmiotem naszego postrzegania przez odczucie, na przykład w sądzie „czuję się dobrze”, „mam dobre samopoczucie”. Jak i Dobro możemy postrzegać rozumowo, świadomie, jako dobry stan czegoś, na przykład dobry stan łodzi po zimie albo dobrze zaspokojone potrzeby grupy jakichś ludzi.

W obu przypadkach stan odczuwania i stan świadomego postrzegania rozumem przenikają się, są zawsze we wzajemnej relacji, która w przypadku Dobra (Ideału) staje się zharmonizowana. Bo gdy człowiek czuje się dobrze, posiada także zdolność zidentyfikowania tego, co wywołało w nim dobre samopoczucie. Potrafi rozumem poznać logiczne wynikanie stanu dobrego ze stanu, który go poprzedzał. Potrafi go pojąć, wytłumaczyć i powtórzyć. Z drugiej strony, gdy rozum osądza, iż dany stan, doświadczenie jest dobre rozumiejąc to przez użyteczność i funkcjonalność, to na jego podstawie stwarza w sobie (uzyskuje) dobre samopoczucie. Świadomość i odczucie przenikają się.

W filozofii brakuje tego rozróżnienia, które w bardzo podstawowy sposób, bo naturalny, wskazuje jak dochodzi w nas do identyfikacji Dobra, zatem do poznania czym ono jest. Zauważamy, że w dobrym samopoczuciu i dobrym stanie przedmiotowym z jego zrozumieniem, występuje cecha Dobra, sposób jego przejawiania się występujący zawsze. Chodzi o Jedność, dobre samopoczucie to poczucie Jedności , harmonijnej spójności wszystkiego tego, co brane jest pod uwagę i oceniane, co bierze udział w doświadczeniu. Jedność (zdarzeń i przedmiotów) tworzy spójną i jednolitą strukturę doświadczenia i odczucia (doświadczenia, obok postrzeżenia rozumem), która jest dobra dla podmiotu, bo on się na niej odnajduje, uzyskuje orientację, co do siebie i świata. Odnajduje tożsamość ze sobą, bo Dobro, którego szuka, którego wzór posiada „zawieszony” w podświadomości, w części uświadamiany jest, gdy identyfikowany z Dobrem doświadczanym w świecie. Ta tożsamość treści umysłu i doświadczenia weryfikuje Dobro. Wiarygodnym, możliwym i realnym czyni Dobro myślane i odczuwane, jako aprioryczną treść umysłu w realnym spotkaniu tej treści w doświadczeniu. Gdy doświadczenie identyfikuje się w treści umysłu okazuje się, że myślany Ideał jest realny, bo doświadczany. Jednocześnie realne doświadczenie idealizuje się wskazując na możliwość realizacji Dobra i samorealizacji podmiotu w nim (jednocześnie w myślanym Ideale i realnym doświadczeniu). Ta wzajemna identyfikacja umysłu i materii, ich Jedność konstruuje pewność, iż to, czego doświadcza podmiot jest Dobre właśnie poprzez odczucie i postrzeżenie Jedności (w umyśle i doświadczeniu) jednocześnie. Dochodzi do wyższego poznania Dobra i samopoznania, bo w takich refleksjach nad doświadczeniem podmiot wydobywa z siebie, za pomocą realizacji Dobra w doświadczeniu, Dobro, które apriorycznie znajduje się w nim. We wzajemnej identyfikacji dochodzi do refleksyjnego poznania siebie, w akcie wyższej samorealizacji, bo w powszechnym występowaniu Ideału, Dobra jednocześnie w umyśle i doświadczeniu, wszędzie gdzie występuje podmiot.

Poznanie jak identyfikujemy Dobro i identyfikujemy w ogóle, pozwala na to, aby dostrzec, że różne systemy etyczne, które chociażby starał się sklasyfikować Carnap i tą drogą spróbować dojść do Dobra, poruszają się po powierzchni znaczenia pojęcia Dobra i nie dotykają zagadnienia identyfikacji. Owe poznanie jak identyfikujemy, pozwala na dostrzeżenie czegoś bardziej rudymentarnego w ocenie tego, czym jest, a czym nie jest Dobro. Pozwala spostrzec, że ocena Dobra powstaje w odczuciu Szczęścia-zadowolenia, które w postaci odczucia jest dość niejasne. Czuje się, ale dopiero wgląd w odczucie pozwala na unaocznieniesobie, że czuje się Dobro, następnie dochodzi do uprzytomnienia, dlaczego się je czuje. Owe uprzytomnienie to wgląd rozumu-świadomości w niejasne odczucie, które poznawane, pozwala na świadome spostrzeżenie Dobra w sobie, jako odczucia. I pozwala na poznanie rozumowe dotyczące tego, jak powstało dobre odczucie, czyli pozwala na zrozumienie racjonalnej i logicznej drogi powstawania dobrego samopoczucia. Umożliwia zbudowanie przedmiotowego zrozumienia mechanizmu realizacji Dobra, mówiąc potocznie poznaniu ulegają dobre uczynki, ale w szerszym kontekście znaczeniowym, przekraczającym rozumienie potoczne.

Ponadto identyfikacja Dobra myślanego apriorycznie w doświadczeniu, Dobra, którym podmiot jest podświadomie i chce być świadomie przez naoczne doświadczenie. Gdy dochodzi do tej identyfikacji (mentalności i doświadczenia), dochodzi do uprzytomnienia podmiotowi bezpośrednio, że jest tym Dobrem przez tożsamość odczucia posiadanego, z tym odczuciem, jakie wywołuje doświadczenie. I identyczna tożsamość przebiega w zrozumieniu Jedności, rozumienie posiadane przed doświadczeniem, w wyniku realizacji Dobra w nim, identyfikuje się ze zrozumieniem odczytanym z doświadczenia. W takim szczytowym zdarzeniu, w refleksji i doświadczeniu, podmiot poznaje i odkrywa siebie w odsłonie, do której dąży, co uprzytamnia sobie postrzeżeniem dobrego samopoczucia, jedności zrozumienia, entuzjazmie, pewności etc., przez realne posiadanie Ideału.

Warto zwrócić tu uwagę na pewną rzecz. O ile bezpośrednie doświadczenie Dobra wywołuje szczytową refleksję i doświadczenie – dobre samopoczucie i zrozumienie siebie i doświadczenia, na tej podstawie zrozumienie jak to Dobro zostało zrealizowanie materialnie. O tyle doświadczenia spoza takiego „namacalnego” doświadczenia Dobra, nie odznaczają się takim poziomem Szczęścia, mogą być nawet zupełnie odwrotne jak cierpienie. Zrozumienie siebie, poczucie Dobra-Szczęścia, świadomość i odczucie Jedności, czy entuzjazm to cechy z założenia mające wystąpić w doświadczeniu Szczęścia. Otwartym pozostaje pytanie, nie tylko, dlaczego występują doświadczenia spoza Szczęścia, to pytanie jest tutaj założone, bo chodzi o to jak dochodzi do tego, że przekracza się cierpienie wiecznym odczuwaniem i postrzeganiem Szczęścia. W tym miejscu wkraczam w obszar pytania z innych dwóch artykułów ujmujących w swoim tytule pytanie L. Kołakowskiego „Czy mogą cieszyć się Szczęściem mieszkańcy Nieba, jeśli znane im są ból i zło ziemskiego bytowania”.

Używając przenośni, która posłuży, jako wyobrażenie do tego, aby z jego pomocą spróbować wyjaśnić jak możliwe jest wieczne Szczęście i Dobro, można powiedzieć, że są one i Ideał w ogóle odskakującą piłką. Dlaczego? Otóż, gdy mamy sposobność doświadczenia Szczęścia (Dobra), doświadczając w tym stanie entuzjazmu, pewności, zrozumienia siebie i doświadczenia, dobrego poczucia siebie itp., spostrzec możemy, że gdy takie doświadczenie ulega poznaniu, zostaje niejako „przetrawione poznawczo” przez podmiot, stan emocji i poziom rozbudzenia świadomości opada.  Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak dzieje się wskazuje, że poznaniu uległ stan, który wzbudził do Szczęścia i przez to stan ten przestał być tak atrakcyjny poznawczo jak wcześniej, przestał być nowy, został poznany. Wskazuje to, że aby doświadczać Szczęścia i Dobra wciąż, stan pobudzenia poznawczego, w którym pobudzenie świadomości i uczuć występuje pod wpływem identyfikacji treści idealnej w myśleniu i doświadczeniu jednocześnie musi trwać, a właściwie wciąż rozwijać się, aby nie został zastąpiony stanem niższym. Jednak, aby taki stan pobudzenia był możliwy potrzebna jest wiedza na temat tego, jak świadomie doprowadzać do realizacji myślanego Ideału w doświadczeniu materialnym. Wraz z tym potrzebna jest także wiedza dotycząca podmiotu, o tym, że stan realizacji ulegając poznaniu nie powoduje już takiego jak początkowo stanu pobudzenia. Podmiot, aby w tym stanie przebywać musi dostarczać sobie materiał poznawczy, w którym wie, że zidentyfikuje Szczęście, Dobro, Ideał. Musi podejmować aktywność poszukująco-realizującą dzięki, której świadomie będzie przywoływał Szczęście.

Zatem wiedza o tym jak realizować Dobro – Ideał zakłada od początku wiedzę o sobie, jako elemencie, który samodzielnie potrafi dostarczać sobie Szczęście. Aby spotykając je w myśleniu i doświadczeniu dzięki swojej aktywności poznawać, że taka możliwość jest realna i dostarcza siły do dalszej realizacji poczuciem i świadomością Szczęścia. Stąd porównanie do odskakującej piłki, gdzie dokonanie stanu realizacji Szczęścia i spostrzeżenie wyczerpania poznawczego przedmiotu – zdarzenia, wymaga odskoczenia od tego aktu w myśl poszukującą w sobie tego, co chce odszukać w doświadczeniu. W następstwie proces realizacji wyższego doświadczenia, które prowadzi do wyższego pobudzenia świadomości i odczucia w wyższym akcie realizacji Ideału. Taki proces „odskakiwania” podmiotu od „wyczerpanych poznawczo” doświadczeń i refleksji, to sposób na posiadanie Szczęścia, ale sposób możliwy realnie, gdy celem człowieka staje się Szczęście, cel, którego nie podmienia się na inne.

Bibliografia:

A. Anzenbacher: Wprowadzenie do filozofii. Kraków 1992

G. Hegel: Wykłady z historii filozofii. T. I. Warszawa 1994

K. Nielsen: Wprowadzenie do filozofii. Warszawa 1988

G. Reale: Historia filozofii starożytnej. Lublin 1997

 

Błąd błędu kołowego, czyli nieprawda, że Prawda to nieprawda

Błąd kołowy to zagadnienie początkami sięgające starożytności, w której to Arystoteles, jako pierwszy jasno je sformułował. W jego wydaniu błąd kołowy to petitio principii, co znaczy błąd niedostatecznego uzasadnienia. To ważny fakt, „niedostateczne uzasadnienie”, bo później akcent w rozumieniu znaczenia tego błędu przeniesiony zostaje na „definiowanie kołowe”, jako circulus vitiosus, circulus logicus czy vicious circle. I tu powstaje pewna różnica rodząca niejasność, błąd w dostrzeganiu błędu.

Słownik terminów i pojęć filozoficznych Antoniego Podsiada wyjaśnia błąd kołowy, jako „błąd polegający na definiowaniu jakiegoś terminu za pomocą tego samego terminu”. Błędne koło bezpośrednie, to na przykład zdanie mówiące, że „Prawda to jest Prawda” lub „student to ktoś uczęszczający do szkoły, do której uczęszczają studenci”. Tak jak zdanie o Prawdzie tak to, które mówi o studencie wyjaśnienie swoje opiera na użyciu tego samego terminu.

Błąd kołowy pośredni to, na przykład zdanie „Prawdą jest to, co istnieje, bo to, co istnieje jest Prawdą”. Ta sama reguła w bardziej rozwiniętej formie. W przypadku błędu pośredniego wyjściowe twierdzenie A (Prawda) jest definiowane przy pomocy twierdzenia B (istnieje), aby znowu przy pomocy B zdefiniować A. Błąd bezpośredni to po prostu „A to jest A”. Łatwo można zbudować różne konstrukcje zdaniowe według tych wzorów, na przykład „A to, B, bo C, a C będąc B, to A”.

Ale naprawdę błąd kołowy nie istnieje!

Zdanie „Prawda to jest Prawda” lub „A to jest A” jest zdaniem prawdziwym, nie fałszywym i w tym sensie nie jest zdaniem błędnym. Takie zdanie to tautologia, czyli zdanie bezsprzecznie i zawsze prawdziwe, aprioryczne, o czym mówi wspominany słownik. Ktoś mógłby powiedzieć, że definicje tautologiczne są niewystarczające w definiowaniu. Tłumaczą to samo przez to samo w oderwaniu od doświadczenia, bo bazują na apriorycznej podstawie, która sprawia, że nawet zdanie „krzak to jest krzak” jest w wyższy sposób oderwane od doświadczenia. Po prostu za mało mówią.

Taki argument jest prawdziwy, ale niezupełnie, o czym dalej. Pomimo tego, że być może definicje takie mówią za mało twierdzenie, że Prawda jest Prawdą, a krzak krzakiem nie jest błędem, bo ukazuje zasadniczą tożsamość, wyraża Prawdę istotową, prostą. Ponadto zdania takie jak „Prawda to jest to, co jest prawdziwe” lub „Prawda to jest to, co istnieje, bo to, co istnieje jest Prawdą” albo „Prawdą jestem ja, bo ja istnieję naprawdę”, wyrażają pełną definicję Prawdy, identyfikację. Jedynie robią to w sposób skrótowy, bezpośredni, bo skrótem jest odwołanie myślenia do doświadczenia w sposób niejawny. Te zdania pozwalają się zarówno logicznie pomyśleć, pozostając we własnym obrębie, jak i logicznym myśleniem wywieść z doświadczenia. Przy rozważaniu ich logiki niejawne pozostaje odwołanie do doświadczenia, dlatego logika zgadza się, ale znaczenie jest niepełne. Ale idźmy po kolei przez całe zagadnienie.

Aby prościej wyjaśnić, o czym mowa, „A to jest A” lub „A to B, bo B to A” są zdaniami bezsprzecznie prawdziwymi, bo to tautologie, logicznie są bezbłędne. Z tego powodu nie można nazwać takich zdań błędem. Tę „tautologiczność” wyraźniej uwidacznia następujące zdanie „Prawda to jest Prawda, bo to jest Prawda, bo to jest Prawda…” lub prościej „P = P = P…” Te zdania są prawdziwe, nie zawierają błędu i wyjaśniają wszystko, paradoksalnie. Zawierają wszystko, ponieważ w słowie Prawda „spakowane” jest wszystko to, co można powiedzieć na temat Prawdy. Wyjaśniają ogół, ale nie wyjaśniają szczegółu. Tego jak przejawia się Prawda, jaka jest zasada prawdziwości, która zastosowana w doświadczeniu pozwala wszystko, co obdarzone prawdziwością zidentyfikować.

Jedynie, o co można zapytać sformułowanie „Prawda to jest Prawda”, bądź inne, które niesłusznie nazywano błędem, to pytanie o to, czym Prawda jest w szczególe? Ale to pytanie, jeśli pojawia się, dotyczy późniejszej sytuacji, kiedy powyższe zdania zostają postrzeżone, jako już znane. Dlatego niewystarczająco wyjaśniają pojęcie Prawdy lub inne, które akurat definiują.

Na tej już podstawie należy uznać, że błędne koło nie istnieje, bo zdaniom, które mu podpadają brak tylko szerszego wyjaśnienia. Ale jako takie błędu nie zawierają. Jeśli rozważa się je z powodu metodologii, a taki charakter ma błąd kołowy, to nie można ich nazywać błędami, bo to jest niedosłownie. I jest także coś jeszcze, to że metoda jest słuszna.

Swoją metodą są one nieodpowiednie, nie mylić z błędem, jedynie wtedy, jeśli ktoś oczekuje odpowiedzi wyjaśniającej szczegóły. Ale czyni to dopiero po tym, kiedy takie podstawowe sformułowanie już zna. Dlatego w rozważaniach filozoficznych i logicznych uzasadniających istnienie circulus vitiosus zastrzeżenie mówiące, że nie wolno używać przesłanki jako wniosku, umieszczać po obu stronach sformułowania tych samych wyrażeń, opiera się o to, że takie sformułowania są oczywiste. Już znane i nie wnoszą czegoś nowego. Ta uwaga pojawia się w następstwie posiadania tej wiedzy, oczekującej już czegoś więcej, ale to nie jest błąd logiczny tego sformułowania. Jednie oczekiwanie dotyczące potrzeby poznania nie zostało zaspokojone pierwotnym, prostym sformułowaniem.

Obok bezsprzecznej logicznej prawdziwości sformułowań typu „Wolność to jest Wolność”, tego typu zdania są jak najbardziej bezbłędne, uprawnione i bezpieczne? Aby to wytłumaczyć dla łatwiejszego zrozumienia zdanie „Prawda to jest Prawda” zostaje zmienione na zdanie „Prawda to jest to, co jest prawdziwe”, łatwej wyjdzie sens, o który tutaj chodzi.

Kiedy po raz pierwszy w życiu ktoś zadaje komuś pytanie, „co to jest Prawda?” Co następuje na ogół już we wczesnej młodości zdarza się, że w odpowiedzi uzyskuje i naocznie spostrzega, że, co oczywiste dla nas, „Prawda to jest to, co jest prawdziwe”. W odpowiedzi otrzymuje tautologię i błąd kołowy, ten sam „mechanizm” logiczny.

Takie zdanie słyszane po raz pierwszy w życiu jest wystarczające, bo wywołuje namysł. Zastanowienie, które wydaje się zdolne do przeniknięcia znaczenia słowa „Prawda” samodzielnie, i co ważne czyni to przez doświadczenie. Ten fakt spostrzega słabo, bo samoświadomość jest jeszcze młoda, dopiero poznaje wartości tautologii przez jej naoczność, my rozważamy to z pozycji oczywistości. Choć niezupełnie, bo podobne doświadczenia zdarzają się w odkrywczych refleksjach później. Jednak tak dzieje się zawsze zanim aprioryczna logika vicious circle jest pomyślana po raz pierwszy świadomie.

Dojrzyjmy występujące tutaj „coś więcej”. Gdy przez nieznajomość prosta tautologia wzbudza uwagę odbiorcy, to środowisko, w którym jest identyfikowania jej prawdziwości, gdzie pojmowana jest logika spostrzegane jest niewyraźnie. Tym środowiskiem jest własna mentalność, w której prowadzi się rozważania i doświadczenie, do którego odwołuje się podmiot, doświadczenie co najmniej zapamiętane. Poznanie logiki circulus vitiosus po raz pierwszy przykuwa uwagę do myślanej logiki, nieuwydatniając wyraźnie odniesienia do doświadczenia, które następuje. To sprawia, że gdy później słyszana jest taka idąca po kole odpowiedź „Prawda to jest to, co jest prawdziwe”, jest ona pojmowana przez logikę wypowiedzi, gdy w pierwotnym doświadczeniu nieznane słowo „Prawda” identyfikowane było w tym co „prawdziwe”, w doświadczeniu. Wzrok podmiotu w celu zidentyfikowania tego, co „prawdziwe” kieruje się na własne doświadczenie, byłe bądź aktualne w celu spostrzeżenia tego, co podmiot za prawdziwe już przyjął. Stąd bierze się zrozumienie za pierwszym razem i nieporozumienie z każdym następnym, gdy nie zdajemy sobie sprawy, jakie znaczenie dla każdej tautologii ma doświadczenie. Stąd też powstaje zastrzeżenie, że tautologie są oderwane od doświadczenia, bo je pomijamy. Tymczasem błąd kołowy potrafi być zakorzeniony w doświadczeniu, na przykład „oglądanie obrazu jest możliwe, ponieważ oczy mają zdolność odbierania docierającego światła, dzięki tej zdolności oczy mogą oglądać obrazy”, tautologia skonkretyzowana w doświadczeniu.

Faktycznie odpowiedź na pytanie, „co to jest Prawda?”, dotyczy pytania, „jaka jest metoda na to, aby identyfikować Prawdę?” Mówiąc „Prawda to jest Prawda (prawdziwe)”, mówi, „gdy zobaczysz coś w myśli i spostrzeżesz, że masz takie samo w doświadczeniu, to jest to Prawda”. Dlaczego? Bo w naszej przytomności od urodzenia zjawiają się dwie „rzeczy”. Pierwszą jest świadomość własnej mentalności, spostrzeganie siebie w ogóle w umyśle, myśli. Drugą, płaszczyzna cielesności, bezpośredniego doświadczenia. Zawsze na obu płaszczyznach identyfikujemy Prawdę, gdy tak nie robimy, otwieramy sobie możliwość akceptowania, jako Prawdy także fantazji, ponad to, że one prawdziwie występują, ale nie ma ich w doświadczeniach.

Wszelka pomyślana i domniemywana prawdziwość uzyskuje potwierdzenie, gdy odkrywana jest w doświadczeniu, bo nas dotyczą te dwie płaszczyzny istnienia, świadoma mentalność i zmysłowe doświadczenia. I odwrotnie, wszelkie doświadczenie ulega weryfikacji, gdy zostaje zidentyfikowane z innymi w pamięci. Jeśli jest nowe i nieznane, zostaje poznane i przez zrozumienie ulega identyfikacji z poprzednimi. Zostaje sprawdzone, jako możliwe przez odkrycie związków z doświadczeniami zapamiętanymi, integruje się z wcześniejszą wiedzą. Zależność występuje tu obustronna, myśl sprawdzamy w doświadczeniu, doświadczenie w myśli.

Spójrzmy prościej, „ponudzę” jeszcze. Kiedy pytający chcę poznać odpowiedź na pytanie, „co to jest Prawda?” Wtedy pytanie to pojawia się w jego umyśle. Zostaje zawieszone w świadomości. Kiedy otrzymuje odpowiedź mówiącą, że „to jest to, co jest prawdziwe”, wtedy ten istniejący pytający, który myśli siebie i na tej drodze spostrzega, że istnieje. Słysząc odpowiedź, kieruję wzrok ku temu, co uznaję za prawdziwe, co identyfikuje z tym słowem. Ogląda doświadczenie jako całość, własne istnienie (w nim) i doświadczane otoczenie. Tu dochodzi do identyfikacji myślanej Prawdy, Istnienia, z istnieniem doświadczanym prawdziwie. To odnoszenie odpowiedzi do doświadczenia pozostaje na ogół niejawne.

W podkreślonych słowach opisana jest czynność identyfikacji znaczenia słowa „Prawda” w Prawdzie doświadczanej. W tym, co jest doświadczane, jako prawdziwe. Tym czymś jest samo spostrzeżenie siebie, własnego istnienia w doświadczeniu. Kiedy dokonuje się tej identyfikacji po raz pierwszy, czyli kiedy na identyfikację kieruje odpowiedź, wtedy prawdziwość odkrywa się pełną i oczywistą, spostrzega się zupełność zdania „Prawda to jest to, co jest prawdziwe”, „Prawda to jest Prawda”. Dlatego nie występuje zastrzeżenie do tego stwierdzenia. Kiedy następuje zwrócenie wzroku na doświadczenie i własną w nim obecność, to Prawda staje się przed oczami. Kiedy myśli się ją, jako tylko abstrakcyjne pytanie-pojęcie, myśl, ona istnieje w umyśle. Ale łącznie obie płaszczyzny tworzą tautologię, bo sprawdzamy to samo przez to samo. To samo istnienie, ale myślane, identyfikujemy w postrzeżeniu tego samego istnienia, ale w doświadczeniu, i odwrotnie. Czy ktoś ma inaczej? Czy zatem możemy powiedzieć, że nasze istnienie tu i tu opiera się na błędzie? Kierujemy się przecież błędem kołowym w myśleniu i doświadczeniu, potwierdzając to samo na różnych płaszczyznach.

Powiem więcej wszystko, co robimy i uznajemy za możliwe. To, co znamy, jako Prawdę, znamy jako takie, bo dzięki regule kołowej poznajemy prawdziwe doświadczenie w prawdziwym umyśle. Pojmując doświadczenie i namysł spójnie, poznajemy Prawdę tu i tu, wszędzie, wiemy co uczynić. Albo mając tylko prawdziwy namysł, pomysł przekonujemy się, że jest taki, bo ulega włączeniu w doświadczenie, realizuje się w oczekiwany cel. Ba! W objęciach reguły „błędnego” koła jest filozofia, nauka i wszystko, co robimy, bo wszystkie pomysły sprawdzamy w doświadczeniu, a doświadczenie odnosimy do logicznie rozumującego umysłu, itd., wciąż w koło, poznajemy lepiej.

Jeszcze silniejszy argument znajdujemy w samych sobie. Samoświadomość, nasza wiedza o własnym istnieniu jest „błędnokołowa”. Świadomość odnosi się sama do siebie, dzięki temu w ogóle przekonuje się, że istnieje, spostrzega to patrząc na siebie, jak na ciało. Jaki to wielki pożytek coś takiego wiedzieć, ale reguła uznawana jest za błędną.

Nie zostawię z niczym tych, którzy twierdzą, że tautologia to za mało, „zbyteczne słowa”. Kiedy dokonuje się refleksji nad powyższym, oczywistym z pozoru zdaniem. Gdy dochodzi do rozumowania okazuje się, że słowo „Prawda” odbija się w słowie „Prawda” (lub „prawdziwe”) i identyfikuje. Tu wyjaśnieniu ulega zasada wszelkiej prawdziwości. To, co jest Prawdą jest zawsze takie samo, czy wystąpi w umyśle, czy w doświadczeniu, czy też wystąpi w różnych pomysłach lub w różnych doświadczeniach, to identyfikując się ze sobą jest to tym samym, to Prawda. Zatem każda tautologia i błąd kołowy mówi coś więcej, wyjaśnia metodę poznawania Prawdy!

Ponadto, skoro w refleksji słowo odbija się w słowie, wyobrażenie w wyobrażeniu; choć prawdziwe, to niewystarczające, to tu zaczyna się poszukiwanie wiedzy w odpowiedzi szczegółowej, opisującej naoczne doświadczenie w sposób szerszy i zrozumiały. Rozum zaczyna poszukiwać takiej odpowiedzi, definicji Prawdy, która z jednej strony ma słowo definiowane „Prawda”, a z drugiej sformułowanie wyjaśniające słowo definiowane, ale nie zawierające tego słowa, na przykład „A to jest B i C”.

Tutaj pojawia się nauka w formie, jaką mamy dziś. Istnieją różne definicje Prawdy, ale nie posiadają oczekiwanej zupełności. Taka jest intuicja, że Prawda wszędzie się zgadza, w jakikolwiek szczegół by nie zajrzeć. Dlatego wciąż trwają poszukiwania. Poszukuje się, bo definicja „Prawda jest prawdziwe”, jest niewystarczająca, już ją znamy i wiemy, że nie wyjaśnia szczegółowo, co to Prawda, gdy się pyta o coś więcej. Oczywiście z zastrzeżeniem, że nadal nie zauważamy wzroku skierowanego na doświadczenie, gdy mówimy o tautologii, bo w nim, choćby w pamięci identyfikujemy myśl. Jednak można wykazać, że każda definicja Prawdy będąca prawdziwą „macza palce” w błędnym kole i tautologii zarazem spełniając warunki uczonych.

Pokrótce, definicje Prawdy w filozofii można sprowadzić do zdania, które mówi, że „Prawda, która jest myślana jest sobą, kiedy znajdowana jest w doświadczeniu”. To przekształcenie definicji Arystotelesa, św. Tomasza i innych. Podobnie jest z formalnymi jak teorią Tarskiego i późniejszymi. Coś musi się w czymś zgadzać, aby można mówić o Prawdzie. Tak można najogólniej ująć większość, o ile nie wszystkie z definicji Prawdy. Wszystko sprowadza się do identyfikacji pewnej treści na innej płaszczyźnie jej występowania. W teoriach nieformalnych, na przykład Arystotelesa identyfikujemy myśl w doświadczeniu. W teoriach formalnych, jak Tarskiego identyfikowane jest słowo lub zdanie w innym, na przykład „A wtedy i tylko wtedy, gdy „A””. Znów występuje tylko różnica płaszczyzn odniesienia tych samych treści, bo w formalizmie jest nią wzięcie w cudzysłów. Otrzymujemy dwie płaszczyzny odniesienia, odmienne poziomy Rzeczywistości. Dzieje się tak, bo Prawda to jest samoidentyfikacja, odkrywa tożsamość ze sobą. To najkrótsza definicja i najbardziej wyczerpująca, ma nieskończenie wiele dróg odniesienia.

Czy jest to zdanie „Prawda to jest „Prawda””, czy zdanie „Prawda to jest prawdziwość”, czy „Prawda to jest istnienie”, czy inna definicja oparta na zgodności, wszystkie zawsze sprowadzają się do identyfikacji Prawdy na płaszczyźnie odniesienia, doświadczenie – myśl, język – metajęzyk i inne. Można przy tym spostrzec, że zdanie uproszczone, mówiące o samoidentyfikacji: „Prawda to jest to, co jest prawdziwe” od razu kieruje uwagę na doświadczenie, prawdziwe przeżywa się. Natomiast przykładowa definicja „Prawda to zgodność myśli z rzeczywistością” najpierw wywołuje namysł nad zgodnością, aby po tym dopiero wiedząc, co to zgodność, szukać takiej abstrakcji w doświadczeniu. Wychodzi zawsze na to samo, tak zwany błąd kołowy kryje się wszędzie, czy definicja będzie krótka czy odpowiednia, to wszędzie Prawda w „Prawdzie” musi się odmieniać, a w istocie odbijać.

O tym mówi „ostatni gwóźdź do trumny błędu kołowego”, kończący cały wywód.

Kiedy zbudujemy te zadowalające definicje, chociażby najbardziej podstawowej Prawdy, jak choćby taką „Prawda to jest samoidentyfikacja”, w której „A to B”, najprościej po „A to A”. Wtedy możemy zrobić sobie z tej definicji tautologiczny, czy błędnokołowy wzór, pisząc „A to B, bo B to A, bo A to B i B to A” i powtórzyć to w nieskończoność. Będzie to oznaczało, że osiągnęliśmy zgodę, co do tego, że ani błąd kołowy nie jest błędem, ani tautologie nie są nudne, a nauka ma definicję wewnętrznie spójną i weryfikowalna na każdym kroku. Bo samoidentyfikacja to, tożsamość odbijająca się w sobie, w tym samym, jedynie w innym lustrze. Jakakolwiek powstanie definicja, można ją powielić i przez to zawsze wyjdzie nam tautologia i błąd kołowy.

Dlatego wszystko to, co uznaje się za błąd kołowy błędem nie jest, ale  w sposób skrótowy, dotykając istoty sprawy wyjaśnia wszystko. Natomiast nie wyjaśnia wszystkiego tylko wtedy, kiedy oczekuje się więcej. Kiedy zaś oczekując osiąga się więcej, to i tak nie przekracza się definicji kołowej, ale w niej zatacza krąg, na przykład sprawdzając ponownie to samo.

Błędu kołowego nie ma, a definicje można konstruować, jako identyczność prawej i lewej strony zdania. Kiedy ktoś chce lepszą definicję, to pyta mogąc rozwinąć, po jednej stronie unika użycia słowa definiowanego. Obie metody są bez błędu, jedna mówi tylko o istocie sprawy, a druga się nad nią rozwodzi. Błąd błędu kołowego, circulus vitiosus, czy circulus logicus powstał, bo koło zbyt dosłownie potraktowano „kwadratem” rozumu. Pojmując petitio principii zbyt dosłownie, nie zauważając, co jednoczesne mówi doświadczenie. Warto zauważyć, że rozumienie, jakie nadał Arystoteles swojemu sformułowaniu, nie przekracza jeszcze dobrego rozumienia koła. Zgłasza wyższą potrzebę poznawczą. Zniekształcenie i przerodzenie się w „vicious circle”, w to „zajadłe koło”, nastąpiło później i przez to, że spostrzeżono, iż Prawda się różnie powiela. Tego się wystraszono, choć to droga to pewności.