Metody poznania siebie – dekonstrukcja tożsamości

Uwaga, przedstawienie metody wiąże się z jej zastosowaniem, czytelnicy o dużej wrażliwości w stosunku do własnej osoby powinni przygotować się na zaskakujące stwierdzenia podkopujące ich myślenie o sobie.

 .

.

Punkt wyjścia

 .

Ideą i tezą wyjściową jest, by wykazać przez opis metody, w jaki sposób z użyciem relatywizmu jako narzędzia w celu dekonstrukcji poznawać siebie. Przyjęte zostaje, że taka możliwość istnieje i jest weryfikowalna. Zatem umożliwia stworzenie zbioru wiedzy mającego po weryfikacji służyć za podstawę do poznania siebie w wyższym sensie.

 .

Najprościej zacząć od analizy sformułowania: pragmatyczna „dekonstrukcja tożsamości.” To metoda i stojąca nad nią teoria, która wyjaśnia jak z użyciem relatywizmu w postaci narzędzia (dekonstrukcji) uczynić coś pragmatycznie i moralnie użytecznego, poprawić własne życie. Dekonstrukcja dotyczy tożsamości z osobowością i światem materialnym. Celem jest uzyskanie wiedzy o sobie, która w sposób czytelny podniesie poziom świadomości podmiotu poznającego umożliwiając coś nowego i lepszego, uświadamiając nowe możliwości. To sposób na rozwinięcie świadomości i wiedzy przez uzmysłowienie sobie względności pewnych cech, elementów struktury osobowości (szerzej tożsamości), które podmiot wiąże ze sobą i swoim istnieniem, a które w istocie nim nie są. Poznane, okazują się cechami przygodnymi powstałymi w trakcie rozwoju podmiotu ludzkiego na ziemi, w określonej kulturze, nauce, obyczajowości itp. Ten racjonalny i pragmatyczny relatywizm ma pozwolić na „odarcie” podmiotu z życiowych naleciałości przysłaniających psyche, duszę, którą jest. Jest to czynione w celu poznania siebie, własnego istnienia w istocie, by poznać i doprowadzić do zgodnej tożsamości z sobą, w wyniku poznania tego kim i czym substancjalnie się jest.

.

Opisywany proces poznawczy i metoda wynika z przebiegu naturalnie występującego procesu poznania i rozwoju świadomości w życiu człowieka. Przebieg metody wydać się może ekspresowy w stosunku do natury, ale poznany, jak każda nowo poznana możliwość, rozwija się także poza świadomym użyciem metody, poznajemy siebie zawsze. Proces naturalny opisywał w części J. Piaget wskazując na wczesny okres życia, kiedy opis metody ma małe zastosowanie. Także K. Wilber starając się zrekonstruować całość rozwoju ludzkiej świadomości, co także czynię pod nazwą „teoria ewolucji świadomości.” Fragment opisu rozwoju świadomości odnoszący się do metody jest wyjaśniony w interpretacji.

.

Metoda jest pracą nad sobą mogącą służyć także do pracy z innymi. Jednak samopoznanie, życie duchowe człowieka najlepiej, bo z natury przeżywać samodzielnie, by rozwinąć siłę świadomości, jaka drzemie w zagadnieniach, które zajmują podmiot – zachęcam do samodzielnego poznania siebie.

.

.

Metoda

.

Formalnie – w celu użycia metody należy zgromadzić materiał badawczy, który zostanie poddany procesowi relatywizacji. W tym celu należy pomyśleć o tym za kogo się mamy, dosłownie. Począwszy od najprostszych stwierdzeń typu: jestem naukowcem, tworzę rodzinę z tym i tym, znam tych i tamtych, co oni myślą o mnie – przez – tam znajduje się kościół, urząd, sklep, zielony lub niebieski dom, ta droga prowadzi tam – po stwierdzenia bardziej bezpośrednie – myślę, że jestem ładna/y, co myślę o poszczególnych poglądach z różnych dziedzin życia, co uznaję, czego nie, na co pozwalam, czy jestem mądry i w czym, a w czym wrażenie że głupi, co się nie udaje, za co się winię, itd. Należy zebrać wszystko to, co wiemy o sobie, co z sobą utożsamiamy. Wraz z tym, w jaki sposób wymienione cechy nawiązują do doświadczeń zmysłowych, choć to mniej ważny warunek w procesie relatywizacji, bowiem najczęściej brana pod uwagę cecha pociąga ze sobą wyobrażenie sytuacji, z którą jest wiązana. Wystarczy to sobie świadomiej uzmysłowić, cechę i jej użycie oglądać, rozważać świadomie. Mając zastosować metodę musimy dysponować opisem cech tego, co dla siebie nazywamy „ja-osobowością”, uzyskać jak najlepszą mapę tożsamości (osobowość w użytym sensie jest elementem tożsamości obejmującej interpretację szerszego zakresu zagadnień w relacji „ja-świat”).

..

Następnie zebraną wiedzę o sobie w poszczególnych przykładach poddać testowi trwałości. Najprostszy test polega na sprawdzeniu, czy o danej cesze można pomyśleć inaczej, ale by zachowała podobny poziom potencjalnego realizmu, czyli czy mogłaby zastąpić istniejącą? Przykład: pomyśleć możliwość urodzenia się w innym miejscu, z czego wynika w innej rodzinie, kulturze etc. Należy zatem celowo zrelatywizować posiadane cechy, bez względu na to czy w obecnym życiu możemy zmienić rodzinę czy miejsce urodzenia. To, co realnie istniejące nie będzie teraz zmieniane z użyciem opisywanej metody. Zmianie ma ulec dotychczasowy sposób myślenia. Jednak metoda, aby miała być skuteczna, o dokonywanej zmianie myślenia o faktach o nas musimy pomyśleć realnie. Zadać sobie pytanie: „czy możemy wszystko w sobie zmienić?”, celowo twierdząc z góry „tak.” Dlatego w celu poznania tego, co mamy trwałego w sobie należy porównać, celowo relatywizując każdy element tożsamości, każdą przypisywaną sobie cechę, która być może jest nietrwała, bo możliwa do pomyślenia także inaczej. Należy rozwinąć proces wielu refleksji, w którym poddajemy próbie niezmienności całą wcześniej przygotowaną „mapę tożsamości”, sprawdzając ją przez poszczególne elementy.

..

Konkretnie, należy pomyśleć o możliwym urodzeniu się w innym miejscu i innym czasie (wszystkie „inności” warto skonkretyzować, co wzmacnia wypełniający efekt poznawczy). O doświadczeniach, w których jako dziecko poznajemy innych rodziców, inne rodzeństwo i rodzinę. O szkołach innych, podróżach, miejscach. W kolei przemyśleń przyjrzeć się życiu obecnemu i zmienić myślowo dzisiejsze jego wyobrażenie. Pomyśleć o innej pracy, innej rodzinie, innych znajomych, zawodzie, innych poglądach na politykę, naukę, religię, sztukę etc. Wreszcie w szeregu przemyśleń przejść do tych elementów tożsamości, które „nosi się bliżej siebie”, dotyczące „mnie” bezpośrednio, osobiste. Spostrzec zupełnie zmieniony ubiór, wygląd, ciało. Idąc dalej, opisy siebie przed sobą dotyczące różnych sytuacji i przedmiotów, zachowania w różnych sytuacjach, w których wypracowany jest jakiś schemat powtarzany podobnie za każdym razem. Także przyjrzeć się sposobowi dochodzenia do nowych rozwiązań, kiedy opieramy się na ustalonych schematach myślenia. Także schematach myślenia o sobie, które wskazują na to jacy mamy być w narzuconej przez siebie i nie opinii.

..

To, co jest wywoływane, to z jednej strony świadomość uwolnienia od cech, które uściślając pewną użyteczność i funkcjonowanie podmiotu, jednocześnie stwarzają obszar zamknięty, ograniczają pewne możliwości, które są wykluczane. W wyższym sensie wywoływany jest stan paraliżu, osłupienia umysłu wobec uczynienia względnym tego, co brane było za pewnik. To szczytowy moment refleksji z całej, która jest pojedynczym procesem relatywizacji jakiejś cechy. Gdy podejmowana jest każda z poszczególnych prób relatywizacji, dokonując jej, przedmiot (cecha) poznawany jest jako mogący być innym, najlepiej zupełnie inny od tego, który jest, polarny. Porównanie cechy istniejącej z możliwą jest postawieniem znaku zapytania nad trwałością cechy istniejącej faktycznie. Wywołuje to niewysłowione osłupienie umysłu, akt zatrzymania umysłu nad sobą z pytaniem: „kim ja właściwie jestem?” Stoimy w tym akcie refleksji przed uwolnioną od dotychczasowego sposobu myślenia decyzją, który wybór wziąć, wzdragając się przed porzuceniem realnego. Jednocześnie, dzięki osłupieniu spoglądamy w uwolniony umysł szukając odpowiedzi naturalnej, nieskrępowanej osobą i tożsamością.

.

.

Rezultaty i interpretacje

.

Rezultat 1

.

Paraliż decyzyjny trwa ułamek chwili, ale w trakcie odsłania na tę chwilę to, co pozostaje niewzruszone wobec relatywizacji – podmiotowość czystą, umożliwia wgląd w siebie. Czystą w tym sensie, że uzyskujemy dostęp do substancji – mentalności stającej przed sobą, w świadomości siebie z odwołaną, w wyniku relatywizacji tożsamością (z tym, co przypadkowe). W „odarciu” z cech, którymi podmiot zasłania się na co dzień interpretując siebie w świecie przez te cechy nawiązujące do niego, służące do tożsamości ze światem. Ale i ograniczające podmiotowość do znaczeń i możliwości przypisanych sobie cech.

.

Świadomy wgląd w podmiotowość to wgląd poznawczy podmiotu, który uzyskuje wiedzę o tym czym jest w naturze. Służy do poznawania, które im świadomsze tym łatwiej uzmysławia wiedzę o sobie. Choć wiedza ta jest niewerbalizowana w samym doświadczeniu, milczy się w akcie poznania. Dzięki zwrotowi ku sobie, porównywalnemu do zwrotu ku lustru odbija w sobie (swojej świadomości) obraz siebie istniejący nadrzędnie. Podmiot postrzega jaki jest w wyższym, transcendemtnym sensie. Jest to wgląd w Świadomość absolutną, Absolu, jednak ten element może być mało uświadomiony w tym akcie. Bo to częstość, ćwiczenie poznawania siebie w podobny, źródłowy sposób stopniowo uzmysławia, że źródło „mnie” jest Absolutnem, jest w dojrzałej postaci poznania siebie, które poznaje i utożsamia się przez wgląd. Opisywana metoda jest elementem całego naturalnego procesu poznawania siebie, choć być może kluczowym.

.

Jest to także ćwiczenie i nauka „zachowania siebie.” Metoda uzyskiwania wiedzy o tym, co jest prawdziwą tożsamością, która stoi nad powierzchowną osobowością. I o tym, co warto zachować i rozwijać z siebie, bo dotyczy bezpośredniej i niezbywalnej tożsamości ze sobą. W doświadczeniach i refleksjach dzięki wglądowi w świadomość siebie poznawane jest, co konkretnie jest tożsame przez wybór tego, co znajduje zgodność z podmiotowością. Już nie osobowością, która ulega dekonstrukcji z cech utożsamianych dogmatycznie na podstawie wąskiej pragmatyki, nie, o ile podmiot się na to zgodzi.

.

Opisywany proces poznawczy za sprawą metody informuje, że osobowa tożsamość z materią nie jest czymś koniecznym. Raz w ogóle, co wynika bezpośrednio z wglądu w siebie, który jest oderwany od materii przez zrelatywizowaną cechę, ale i szereg takich refleksji w dłuższym procesie. Także, bo uzmysłowiony zostaje prosty fakt, że posiadana cecha może być zupełnie inna. Wszystkie są wypadkową pewnych wydarzeń, na które zgadzał się podmiot. W tym jako cechy „skontrowane”, wynikłe z akceptacji utrzymywania niezgody na coś, sprzeczkę-sprzeczność, szczególnie ograniczające podmiotowość. Uświadomiona wiedza o tym fakcie tworzy możliwość samodzielnego przekształcania cech osoby i tożsamości na lepszą. Z uzmysłowienia sobie tego z czym podmiot utożsamia siebie, wynika to z czym tożsamość nie jest potrzebna, chciana. Wynika, bo ogląd cechy następuje świadomie i przez podmiotowość już niezapośredniczoną przez cechę, czystą podmiotowość czyniącą z cechy przedmiot poznania i oceny. Choć wiedza o przenoszeniu tożsamości stopniowo wyłania się z podświadomości, jednak od początku kieruje podmiot intuicją tożsamości ze sobą – swoją naturą. Na tej podstawie dokonywane są wybory, które czuje się i uzmysławia rozumem stopniwo, na podstawie rozwijanej wiedzy o sobie przez wgląd w czystą podmiotowości. W trwałość podmiotową wyższą, niż „trwałość” tożsamości osobowej.

.

.

Rezultat 2

.

Rezultat drugi, oddając najprościej to „plastyczność osobowości.” Zasygnalizowana we wcześniejszych zdaniach gotowość do zmiany, dostosowania się, wytworzenia tożsamości przygotowanej, co wynika z uzmysłowienia możliwości różnicowania przypisywanych sobie wcześniej trwale cech. Ta nowo odkrywana zdolność bezpośrednio wynika z relatywizacji poszczególnych cech. Oczywiście jasnym jest, że zmiana miejsca urodzenia czy rodziny, którą się kocha nie jest tym, co chce się lub nawet można zmienić w danym życiu. Ale szczególnie uzmysłowiona zostaje umiejętność zmiany tych cech, które posiadają najmniejszą trwałość, podatność na zmiany. Szczególnie jeśli podmiot ma świadomość, że pewne cechy ograniczają go w stosunku do pewnych możliwości. Uznaje, że nie może czegoś zrobić, co chciałby, a co wynika z tego, za kogo się uważa, co jest w różnym stopniu uświadomione. Dotyczy to możliwości, które ukrywa się przed sobą (odwrotnie do możliwości, które podmiot chcąc świadomie, świadomie realizuje – i co ważne – nie dba o osobową trwałość, zmienia zawód, miejsce zamieszkania, nawet nazwisko) na rzecz posiadania ustabilizowanej tożsamości, bycia rozpoznawany jako ten sam podmiot i posiadania warunków, które są wygodne. Czasem ukrywa przez wyparcie, obawia, że zachwianie tożsamością jest zachwianiem niebezpiecznym, w tym także rzutowanym na równowagę materialną, choć to decyzją osobna. Ponadto dekonstrukcja służy do odkrycia tego, co w podmiocie uniwersalne. Tego, co pozwala poznać odpowiedź na pytanie, „dlaczego te same podmioty ludzkie potrafią utożsamić wiele różnych i bardzo odmiennych cech?” Czy dlatego, bo mają wspólny meta-wzorzec myślenia? To odkrywa podmiot uzmysławiając sobie względność swojej tożsamości z pomocą czego uzmysławia sobie możliwość zmiany istniejących cech. Najpierw w sposób teoretyczny, umożliwiający sprecyzowanie tego, co chce mieć, kim chce być, po czym z takich przemyśleń wynika, wnioskuje o realnej możliwość zmiany, w trakcie sprawdzając w doświadczeniu. W procesie życiowym często są to zmiany słabo uświadomione w sensie nadrzędnym, czasem nie, co uzmysławia poznanie metody.

.

.

Rezultat 3

.

Rezultat trzeci, jak i wcześniejsze, wynika bezpośrednio z całego procesu poznania jaki rozwija każdy człowiek w życiu. Proces ten jako teoria ewolucji świadomosci wyjaśniam w innej pracy. Wspomniałem, że u Piageta znaleźć można opis wcześniejszych etapów rozwoju poznawczego człowieka sięgający młodzieży. W opisywanym u niego okresie dekonstrukcja występuje marginalnie, bo podmiot zaczyna i rozwija poznanie świata, rodzi się i wkracza w niego, wtedy konstruowana jest osobowa tożsamość. Metoda dotyczy późniejszego okresu (ewolucji myślenia), gdy podmiot rozumuje racjonalnie i samodzielnie żyje. Etap występowania metody to proces stopniowego uświadamiania naturalnej wolności od wszystkiego tego, co nie jest w sposób bezpośredni substancją mentalną, samoświadomą podmiotowością, taką tożsamością. W tym punkcie, w którym leży metoda dekonstrukcji proces poznawczy dotyczy jednego z kluczowych momentów ewolucji myślenia. Aby lepiej uprzytomnić, co to znaczy należy wyjaśnić skąd się dekonstrukcja bierze i co uwalnia podmiot z pomocą odrzucenia tego, co okazuje się nietrwałe. Opis jest niekompletny.

.

Opisana metoda to streszczenie zmian występujących w myśleniu podmiotu przy przejściu pomiędzy czwartym i piątym cyklem rozwoju świadomości ciągnących się do przejścia na szósty, wypełniający proces ewolucji poziom (mówiąc niedokładnie – Piaget opisał pierwsze trzy i pół cykli). Nie będę tu wnikać w teorię ewolucji świadomości, cykle i przejścia. Skoncentruję się na opisie momentu ewolucji, z którego wynika metoda.

.

Na pewnym etapie kształtowania się myślenia dochodzi do ukształtowania światopoglądu (wydającego się być trwałym, bo światopogląd ujmuje ogólnoludzki poziom wiedzy, bierzący; z wertykalneg rozwoju wiedzy od dziecka przechodzi także w horyzontalny, teraźniejszy „szczyt” wiedzy dorosłego) człowieka stanowiącego wiedzę i interpretację tego, czym jest życie, w tym świat, doświadczenie, myślenie, społeczeństwo, polityka, kultura, religia, życie duchowe, zmysłowe i wszystko to, co tłumaczy podmiotowi świat i stosunek jaki z nim ma. Tłumaczy aż do szczegółowych zachowań, czy wypowiedzi jakie stosuje oddziałując na świat, choć niekompletnie, bo tylko w tym, co jest przewidywane i czy trafnie. Dojrzałość światopoglądu poznawana jest m.in. w komunikacji z innymi, gdy wyrażany okazuje się w uproszeczeniu równy. Stanowi polarną odmienność interpretowaną jako przeciwstawienie. W momencie ewolucji, gdy dochodzi do lepszego zrozumienia w jakim podmiot żyje społeczeństwie, kraju, szczególnym osadzeniu w historii, obyczajowości, wiedzy w ogóle, otaczających poglądach etc. Dochodzi także do świadomego umiejscowienia siebie w tym Wszystkim, w świecie i w konstrukcji tożsamości względnie spójnie odnoszącej się do zastanego układu Bytu. Podmiot uznaje, że może to i tamto, to wie, tego nie, to jest tożsame, tamto obce, coś innego mniej lub bardziej. Wykształca tożsamość z obecną postacią ludzkości i Bytu, szczególnie bliską swojemu lokalnemu położeniu tworzącemu różne uwarunkowania względem innych. W czym znajduje możliwość interpretacji innych tożsamości, sposobność na przeciwstawianie się.

.

Poszukiwanie poznania siebie, Prawdy, Absolutu, zagadnień życiowych o szerokim spektrum, różnie kształtujących światopogląd wszystkich ludzi, dochodząc do poziomu dojrzałości wiedzy ogólnoludzkiej, czyni światopogląd ustalony za sprawą poznania jego możliwości i lokowania innych w poglądzie przeciwstawianym, jaskrawo odmiennym. Przez to światopogląd staje się ciasny, skrojony na miarę zaakceptowanych możliwości. Uniemożliwia ruch, zachowania, możliwości, które podmiot chciałby zrealizować, występujące m.in. w tożsamości z innymi (świato)poglądami, najczęściej wykluczane, bo przeciwstawiane. W tym momencie poznania dochodzi do zaostrzenia prób zdominowania (przezwyciężenia przeciwstawienia) własnym światopoglądem innych pomysłów światopoglądowych u innych ludzi lub stanów przedmiotowych (świata) zorganizowanych w myśl uważanego za sprzeczny światopoglądu. Próby te zaostrzają się w myśleniu i doświadczeniu na różny sposób w konkretnych przypadkach, na ogół przebiegają jako namysł i działanie podtrzymujące i wyjaskrawiające stosunek przeciwstawiony, utrwalenie tożsamości w tym stanie. To myślenie, polemika, działanie pomiędzy równouprawnionymi sposobami myślenia, ale silnie lub słabiej spolaryzowanymi.

.

Gdy w myśleniu dochodzi do przełomowej refleksji podmiot spostrzega, że jego światopogląd zdolny jest do toczenia sporu jedynie ze światopoglądem odwrotnym, ale w mocy równym. Upraszczającym sens przykładem może być relacja pomiędzy konserwatyzmem a liberalizmem, czy religią a ateizmem, gdzie występują równe roszczenia do prawa orzekania prawdy w pewnej sprawie pomiędzy odwrotnymi podejściami. W tym punkcie rozwoju dochodzi do odkrycia przez podmiot wyższej płaszczyzny zrozumienia własnego stosunku – przeszkody jaką tworzy przez próby zdominowania czegoś równorzędnego. Uzmysłowienie tej płaszczyny nastepuje, gdy z rywalizacji podmiot przechodzi do racjonalizującego porównania przeciwstawianych światopoglądów, szerzej tożsamości (światopogląd jest częścią tożsamości bardzo udzielaną społecznie). Porównie uświadamia, że poglądy są równe, ponieważ różni je zasadniczo polaryzacja. Jej efektem są lepsze zachowania w pewnych sytuacjach, a pewnych gorsze, w których z kolei lepiej radzi sobie postawa przeciwstawiana, słabsza w poprzednich. Zrównoważenie światopoglądów, początek relatywizacji tożsamości jest następstwem tej pierwotnej refleksji uświadomienia, skokowej przemiany myślenia wypełniającej cykl poznawczy. Dochodzi do skokowego pobudzenia świadmości odkryciem (świadomej) zdolności abstrahowania, poprzez możliwość zestawiania ze sobą równorzędnych poglądów, na mocy swoich racji nie mogących zdominować siebie. Dojście do świadomej abstrakcji jest rozwijane wcześniej w procesie poznawania możliwości przeciwstawiania. W efekcie, to uprzytomnienie pobudza myślenie świadomą abstrakcją. Oczywiście, „idea mocowania się” poglądów różniacych się polarnym punktem odniesienia i często rozwiązaniami na „uniwersum zagadnień” tworzy sprzeczność. Ale ewolucja myślenia idąca przez ten punkt, prowadzi w kierunku zgodności, czyli zbliżającego się uświadomienia, że współwystępowanie polarności uwarunkowane jest zupełnością ich łącznego rozwiązania. Z czego brane jedno i celowo przeciwstawiane drugiemu tworzy oczywistą sprzeczność. Na tej podstawie toczony jest spór światopoglądowy podmiotu, którego jednostronną tożsamość ukształtowała wola i „lokalny folklor” światopoglądów.

.

Ten akt pierwszej przemiany w myśleniu wywołuje lawinę podobnych refleksji. Występują następne, bo poznanie możliwość relatywizacji, dekonstrukcji po raz pierwszy kieruje na sprawdzenie mocy i trwałości wszystkiego, co jest utożsamiane ze sobą i jako pośrednictwo w relacji ze światem materialnym. Przy czym w naturalnie rozwijanym procesie poznawczym rozbiór tożsamości, której metoda została wyżej zarysowana, następuje stopniowo, zależnie od tempa nadawanego przez podmiot potrzebą poznania – najogólniej – Prawdy o życiu, istnieniu. Zaczyna się od spostrzeżenia względności tych przypisanych sobie cech, które tworzą tożsamość podmiotu w sposób najbardziej powierzchowny, „zewnętrzny” względem podmiotu. „Warstwowo” skierowany od podmiotu ku grupie społecznej, gdzie warstwy tożsamości dotyczą cech od najbliższych podmiotowi, osobistych, po łatwo udzielany społecznie światopogląd, czy zachowania. Spektrum o tych granicach wypełnione jest elementami tożsamości różniącymi się wagą fundamentu osobowego. Gdy relatywizacji ulega to, co najłatwiej spostrzec we własnych zachowaniach i komunikacji przenosi się na następne cechy tożsamości dekonstruując ja stopniowo w większości, w kierunku cech bliżej wiązanych ze sobą i stopniu pozwalającym na wyższą przemianę świadomości.

.

Zatem proces poznania prowadzi do „odarcia” siebie z przypisywanych cech w sposób bezpośredni i skryty. Przechodzi przez wszystkie te cechy tożsamości, bo podmiot robi to przed sobą, potrafi otwarcie. Poznaje, nie znając efektu, w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie „kim ja jestem?” z domysłem „skoro rozbiciu ulega moja tożsamość.” Odpowiedź cały czas umyka, bo relatywizacji ulegają wszystkie porównywane przedmioty, z którymi podmiot utożsamia własne istnienie i integruje ze światem. Proces rozwija się do szczytowej refleksji, w której relatywizacji ulega ciało (umiejscowienie poczucia siebie), podstawy tożsamości, ogólny sens istnienia, po którym pytanie, o to „kim jestem?” dzwoni w umyślę, oczyszcza się. Pozostaje tylko ono i jak się zaraz okazuje, także przytomna świadomość, która na sobie zawiesza świadomość. Dochodzi do skoku uświadomienia, że to świadomość istnieje jako trwałość przez samoświadomość. Odkryte zostaje cogito ergo sum w naturalnie występującym procesie ewolucji myślenia.

.

W trakcie tego procesu, gdy względne okazują się kolejne z tysięcy, może miliony drobnych cech tożsamości wzrasta także poczucie wolności w podmiocie. Odkrywa, że dotychczasowa konstrukcja, wyobrażenie o tym czym jest życie, ten światopogląd, tożsamość, nie jest czymś, co go wiąże, choć przed wydawało się utrwalone do układu sprzeczności pomiędzy różnymi potencjalnymi tożsamościami. Odkryta wolność to znak wzrostu świadomości transcendemcji, pamięć i świadomość refleksji odrywania się od zmysłowości ku podmiotowości przez relatywizację poszczególnych cech.

.

Opisywana metoda, choć przy pierwszym spotkaniu może być zaskakująca, dotyka osoby, która w zachodniej kulturze uznawana jest za świętość – „osobowość musi być zintegorwana”, wraz z przedstawiną metodą i teorią, i przykładem dezintegracji pozytywnej K. Dąbrowskiego świadczy, że tożsamość ulega przekształceniom o zmiennej dynamice i jest to proces naturalny. Metoda pozawala na coraz lepsze uświadamianie sobie własnej transcendemcji, meta pozycji w relacji z doświadczeniem zmysłowym, co okazuję się większą świętością. Daje jednocześnie świadomość, że warta zachowania jest tylko uważna samoświadomość, rozwój tej podstawowej zdolności poznawczej, choć to stwierdzenie może wydać się jeszcze abstrakcyjne.

.

Czytelników zainteresowanych tematem samopoznania zapraszam do swojej książki „Rozwój duchowy a samoświadomość” racjonalizującej dziedzinę rozwoju dychowego z pomocą opisu innej, niż powyższa metody poznawania siebie, przez opis samoświadomości i możliwości tkwiących w tym podstawowym mechanizmie myślenia.

Idea Dobra

W filozofii funkcjonuje wiele rozważań i prób zdefiniowania pojęcia ideału Dobra. Początkowo, w starożytnej Grecji Dobro utożsamiane było na ogół z obiektywnym Bytem, co jest wyraźne u Platona i Arystotelesa.  Dobro było kluczową wartością dla Sokratesa pojmowane, jako cnota. Stoicy zaczęli widzieć Dobro w czynie zgodnym z wolą pneumy – Absolutu.

Powstająca później filozofia chrześcijańska wraz z własnym wkładem dokonała modyfikacji poglądów starożytnych, dla św. Augustyna Dobrem jest Istnienie, dobro moralne przynosi zadowolenie, brak Dobra odwrotnie.

Zanim pojawił się relatywizm w filozofii, za sprawą między innymi Kanta ugruntowało się znaczenie Dobra związane wolną wolą. Dobro to wyraz wolnej woli, ale związanej z jakimś systemem wartości narzucającym pewien obowiązek na jednostkę, spełnienie go ma być Dobrem. W relatywizujących tradycję i obyczajowość rękach Nietzschego Dobro pozbawione zostało wymiaru absolutnego, stało się zależne od okoliczności i subiektywnej oceny.

W przypadku relatywizmu można wysunąć wiele zastrzeżeń, na przykład niekonsekwentne stosowanie stawianych tez. O ile łatwo „udaje się” zrelatywizowanie Dobra w sprawach, w których jednostka kieruj się subiektywnym celem niegrożącym podstawie istnienia – życiu, to nie udaje się w przypadku właśnie tych podstaw. Nie relatywna pozostaje potrzeba życia, odżywiania się, rozwoju i wiele innych, które niezbędne są choćby po to, aby udawać relatywistę żyjąc. Obiektywność Dobra, Ideału w ogóle wydaje się relatywna tylko, kiedy nie wymaga zaangażowania, nie jest serio. W przypadku, kiedy chodzi o Dobro jak własne istnienie relatywizm znika, bo zniknąć może także jednostka, która kieruje się relatywizmem. Wtedy podmiot sięga obiektywizmu, podstawy ważnej dla każdego. Bez względu na możliwe zachowanie relatywisty, czy zmienia się jego pogląd, czy uparty do końca zrelatywizuje swoje istnienie. Ostatecznie, aby przy nim pozostać, relatywizm musi stać się prawem obiektywnym, zatem musi zaprzeczyć sobie, stać się nierelatywny.

Współczesne koncepcje filozoficzne starają się zagadnienie Dobra rozwiązać na różne sposoby. Carnap pracując nad tym zagadnieniem próbował rozwiązać je przez uporządkowanie istniejących systemów etycznych chcąc niejako dociec, co leży u podstawy Dobra, czy jest i jakie jest Dobro mogące być wspólne dla wszystkich systemów. Ale w tego typu staraniach filozofia zachodnia spotyka trudności, sporządzając listę spotyka przeszkody w dostrzeżeniu cech wspólnych wszystkich zebranych elementów, stąd ten relatywizm. Ale pomimo różnych systemów etycznych i powierzchownie różnego zrozumienia Dobra, zasadnicze cechy tego, co dobre jak chociażby posiadanie życia wszędzie jest cechą wspólną.

W przytłaczającej większości rozważań na temat Dobra nieodsłonięte pozostaje to, że Dobro przedstawia się człowiekowi na dwa sposoby. Dobro staje się przedmiotem naszego postrzegania przez odczucie, na przykład w sądzie „czuję się dobrze”, „mam dobre samopoczucie”. Jak i Dobro możemy postrzegać rozumowo, świadomie, jako dobry stan czegoś, na przykład dobry stan łodzi po zimie albo dobrze zaspokojone potrzeby grupy jakichś ludzi.

W obu przypadkach stan odczuwania i stan świadomego postrzegania rozumem przenikają się, są zawsze we wzajemnej relacji, która w przypadku Dobra (Ideału) staje się zharmonizowana. Bo gdy człowiek czuje się dobrze, posiada także zdolność zidentyfikowania tego, co wywołało w nim dobre samopoczucie. Potrafi rozumem poznać logiczne wynikanie stanu dobrego ze stanu, który go poprzedzał. Potrafi go pojąć, wytłumaczyć i powtórzyć. Z drugiej strony, gdy rozum osądza, iż dany stan, doświadczenie jest dobre rozumiejąc to przez użyteczność i funkcjonalność, to na jego podstawie stwarza w sobie (uzyskuje) dobre samopoczucie. Świadomość i odczucie przenikają się.

W filozofii brakuje tego rozróżnienia, które w bardzo podstawowy sposób, bo naturalny, wskazuje jak dochodzi w nas do identyfikacji Dobra, zatem do poznania czym ono jest. Zauważamy, że w dobrym samopoczuciu i dobrym stanie przedmiotowym z jego zrozumieniem, występuje cecha Dobra, sposób jego przejawiania się występujący zawsze. Chodzi o Jedność, dobre samopoczucie to poczucie Jedności , harmonijnej spójności wszystkiego tego, co brane jest pod uwagę i oceniane, co bierze udział w doświadczeniu. Jedność (zdarzeń i przedmiotów) tworzy spójną i jednolitą strukturę doświadczenia i odczucia (doświadczenia, obok postrzeżenia rozumem), która jest dobra dla podmiotu, bo on się na niej odnajduje, uzyskuje orientację, co do siebie i świata. Odnajduje tożsamość ze sobą, bo Dobro, którego szuka, którego wzór posiada „zawieszony” w podświadomości, w części uświadamiany jest, gdy identyfikowany z Dobrem doświadczanym w świecie. Ta tożsamość treści umysłu i doświadczenia weryfikuje Dobro. Wiarygodnym, możliwym i realnym czyni Dobro myślane i odczuwane, jako aprioryczną treść umysłu w realnym spotkaniu tej treści w doświadczeniu. Gdy doświadczenie identyfikuje się w treści umysłu okazuje się, że myślany Ideał jest realny, bo doświadczany. Jednocześnie realne doświadczenie idealizuje się wskazując na możliwość realizacji Dobra i samorealizacji podmiotu w nim (jednocześnie w myślanym Ideale i realnym doświadczeniu). Ta wzajemna identyfikacja umysłu i materii, ich Jedność konstruuje pewność, iż to, czego doświadcza podmiot jest Dobre właśnie poprzez odczucie i postrzeżenie Jedności (w umyśle i doświadczeniu) jednocześnie. Dochodzi do wyższego poznania Dobra i samopoznania, bo w takich refleksjach nad doświadczeniem podmiot wydobywa z siebie, za pomocą realizacji Dobra w doświadczeniu, Dobro, które apriorycznie znajduje się w nim. We wzajemnej identyfikacji dochodzi do refleksyjnego poznania siebie, w akcie wyższej samorealizacji, bo w powszechnym występowaniu Ideału, Dobra jednocześnie w umyśle i doświadczeniu, wszędzie gdzie występuje podmiot.

Poznanie jak identyfikujemy Dobro i identyfikujemy w ogóle, pozwala na to, aby dostrzec, że różne systemy etyczne, które chociażby starał się sklasyfikować Carnap i tą drogą spróbować dojść do Dobra, poruszają się po powierzchni znaczenia pojęcia Dobra i nie dotykają zagadnienia identyfikacji. Owe poznanie jak identyfikujemy, pozwala na dostrzeżenie czegoś bardziej rudymentarnego w ocenie tego, czym jest, a czym nie jest Dobro. Pozwala spostrzec, że ocena Dobra powstaje w odczuciu Szczęścia-zadowolenia, które w postaci odczucia jest dość niejasne. Czuje się, ale dopiero wgląd w odczucie pozwala na unaocznieniesobie, że czuje się Dobro, następnie dochodzi do uprzytomnienia, dlaczego się je czuje. Owe uprzytomnienie to wgląd rozumu-świadomości w niejasne odczucie, które poznawane, pozwala na świadome spostrzeżenie Dobra w sobie, jako odczucia. I pozwala na poznanie rozumowe dotyczące tego, jak powstało dobre odczucie, czyli pozwala na zrozumienie racjonalnej i logicznej drogi powstawania dobrego samopoczucia. Umożliwia zbudowanie przedmiotowego zrozumienia mechanizmu realizacji Dobra, mówiąc potocznie poznaniu ulegają dobre uczynki, ale w szerszym kontekście znaczeniowym, przekraczającym rozumienie potoczne.

Ponadto identyfikacja Dobra myślanego apriorycznie w doświadczeniu, Dobra, którym podmiot jest podświadomie i chce być świadomie przez naoczne doświadczenie. Gdy dochodzi do tej identyfikacji (mentalności i doświadczenia), dochodzi do uprzytomnienia podmiotowi bezpośrednio, że jest tym Dobrem przez tożsamość odczucia posiadanego, z tym odczuciem, jakie wywołuje doświadczenie. I identyczna tożsamość przebiega w zrozumieniu Jedności, rozumienie posiadane przed doświadczeniem, w wyniku realizacji Dobra w nim, identyfikuje się ze zrozumieniem odczytanym z doświadczenia. W takim szczytowym zdarzeniu, w refleksji i doświadczeniu, podmiot poznaje i odkrywa siebie w odsłonie, do której dąży, co uprzytamnia sobie postrzeżeniem dobrego samopoczucia, jedności zrozumienia, entuzjazmie, pewności etc., przez realne posiadanie Ideału.

Warto zwrócić tu uwagę na pewną rzecz. O ile bezpośrednie doświadczenie Dobra wywołuje szczytową refleksję i doświadczenie – dobre samopoczucie i zrozumienie siebie i doświadczenia, na tej podstawie zrozumienie jak to Dobro zostało zrealizowanie materialnie. O tyle doświadczenia spoza takiego „namacalnego” doświadczenia Dobra, nie odznaczają się takim poziomem Szczęścia, mogą być nawet zupełnie odwrotne jak cierpienie. Zrozumienie siebie, poczucie Dobra-Szczęścia, świadomość i odczucie Jedności, czy entuzjazm to cechy z założenia mające wystąpić w doświadczeniu Szczęścia. Otwartym pozostaje pytanie, nie tylko, dlaczego występują doświadczenia spoza Szczęścia, to pytanie jest tutaj założone, bo chodzi o to jak dochodzi do tego, że przekracza się cierpienie wiecznym odczuwaniem i postrzeganiem Szczęścia. W tym miejscu wkraczam w obszar pytania z innych dwóch artykułów ujmujących w swoim tytule pytanie L. Kołakowskiego „Czy mogą cieszyć się Szczęściem mieszkańcy Nieba, jeśli znane im są ból i zło ziemskiego bytowania”.

Używając przenośni, która posłuży, jako wyobrażenie do tego, aby z jego pomocą spróbować wyjaśnić jak możliwe jest wieczne Szczęście i Dobro, można powiedzieć, że są one i Ideał w ogóle odskakującą piłką. Dlaczego? Otóż, gdy mamy sposobność doświadczenia Szczęścia (Dobra), doświadczając w tym stanie entuzjazmu, pewności, zrozumienia siebie i doświadczenia, dobrego poczucia siebie itp., spostrzec możemy, że gdy takie doświadczenie ulega poznaniu, zostaje niejako „przetrawione poznawczo” przez podmiot, stan emocji i poziom rozbudzenia świadomości opada.  Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak dzieje się wskazuje, że poznaniu uległ stan, który wzbudził do Szczęścia i przez to stan ten przestał być tak atrakcyjny poznawczo jak wcześniej, przestał być nowy, został poznany. Wskazuje to, że aby doświadczać Szczęścia i Dobra wciąż, stan pobudzenia poznawczego, w którym pobudzenie świadomości i uczuć występuje pod wpływem identyfikacji treści idealnej w myśleniu i doświadczeniu jednocześnie musi trwać, a właściwie wciąż rozwijać się, aby nie został zastąpiony stanem niższym. Jednak, aby taki stan pobudzenia był możliwy potrzebna jest wiedza na temat tego, jak świadomie doprowadzać do realizacji myślanego Ideału w doświadczeniu materialnym. Wraz z tym potrzebna jest także wiedza dotycząca podmiotu, o tym, że stan realizacji ulegając poznaniu nie powoduje już takiego jak początkowo stanu pobudzenia. Podmiot, aby w tym stanie przebywać musi dostarczać sobie materiał poznawczy, w którym wie, że zidentyfikuje Szczęście, Dobro, Ideał. Musi podejmować aktywność poszukująco-realizującą dzięki, której świadomie będzie przywoływał Szczęście.

Zatem wiedza o tym jak realizować Dobro – Ideał zakłada od początku wiedzę o sobie, jako elemencie, który samodzielnie potrafi dostarczać sobie Szczęście. Aby spotykając je w myśleniu i doświadczeniu dzięki swojej aktywności poznawać, że taka możliwość jest realna i dostarcza siły do dalszej realizacji poczuciem i świadomością Szczęścia. Stąd porównanie do odskakującej piłki, gdzie dokonanie stanu realizacji Szczęścia i spostrzeżenie wyczerpania poznawczego przedmiotu – zdarzenia, wymaga odskoczenia od tego aktu w myśl poszukującą w sobie tego, co chce odszukać w doświadczeniu. W następstwie proces realizacji wyższego doświadczenia, które prowadzi do wyższego pobudzenia świadomości i odczucia w wyższym akcie realizacji Ideału. Taki proces „odskakiwania” podmiotu od „wyczerpanych poznawczo” doświadczeń i refleksji, to sposób na posiadanie Szczęścia, ale sposób możliwy realnie, gdy celem człowieka staje się Szczęście, cel, którego nie podmienia się na inne.

Bibliografia:

A. Anzenbacher: Wprowadzenie do filozofii. Kraków 1992

G. Hegel: Wykłady z historii filozofii. T. I. Warszawa 1994

K. Nielsen: Wprowadzenie do filozofii. Warszawa 1988

G. Reale: Historia filozofii starożytnej. Lublin 1997

 

Książka „Rozwój duchowy a samoświadomość”

Właśnie otrzymałem pierwszy, sygnalny egzemplarz książki swojego autorstwa: „Rozwój duchowy a samoświadomość” – poradnika po samopoznaniu, poniżej zamieszczam zdjęcia okładki, niebawem napiszę coś więcej na jej temat.